poniedziałek, 24 października 2011

Nie każdy lekarz Ci pomoże...

           Zobaczyłam tę książkę, będąc z kosodrzewiną w Dedalusie - składzie tanich książek. Miałam nic nie kupować, ale nie dało się ;p Domyślam się, że nie jest to literatura, która wielu zainteresuje, ale przeczytałam ją i chcę się podzielić ;p
          Polecam ją każdej marudzie, która w obecnych czasach narzeka, jakie to ma kiepskie życie, bo musi chodzić do szkoły/pracy, bo do wakacji daleko, bo rodzice ją wkurzają lub pokłóciła się z chłopakiem/dziewczyną. Przy tym co działo się 70lat temu nasze życie to bajeczka, trudno to nawet porównywać.
          Ernst Klee pisze dokładnie o setkach eksperymentów na więźniach, o lekarzach, którzy byli za to odpowiedzialni, o ich stosunku do pracy. O opłakanej sytuacji w obozach koncentracyjnych.
          Jak dla mnie, tytuł jest lekko mylący - Auschwitz. Medycyna III Rzeszy i jej ofiary. O Auschwitz jest tylko jeden rozdział na samym końcu książki. Tak naprawdę to dowiadujemy się, o wszystkim co miało miejsce w większości KLów. O durnych pomysłach lekarzy, którzy używali więźniów niczym królików doświadczalnych, a następnie wysyłali ich do komór gazowych, o ile nie umarli wcześniej na skutek ich eksperymentów. A co to były za eksperymenty? Całe mnóstwo: szukanie lekarstwa na dur brzuszny, sprawdzanie wytrzymałości człowieka na chłodzenie (wrzucanie więźnia do kadzi wypełnionej lodem i trzymanie dopóki nie umarł), sprawdzanie ile można przeżyć na dużej wysokości (dla lotników Luftwaffe), nie mówiąc o obcinaniu głów dzieciom i zamykaniu ich w słoikach w formaliną. Zabijanie ludzi dla ich skóry - naziści oprawiali sobie nią książki, nie mówiąc o abażurach. Zagrożeni mogli czuć się szczególnie posiadacze tatuaży. W tej książce dowiadujemy się, że niewielu lekarzy, sprawców tych okropności poniosło karę. Większość z nich wykładała na uniwersytetach, zakładała prywatne praktyki, zdobywała nagrody za osiągnięcia w swoich badaniach. Badaniach, które przeprowadzali w obozach, na ludziach, którzy nie wyrazili na to zgody. Mieli dwa wyjścia - iść do gazu/dostać kulkę lub zgłosić się do badań. Książkę polecam wszystkim zainteresowanym II wojną światową.

7 komentarzy:

  1. chętnie sięgnę po tą książkę, brzmi interesująco

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam, że w liceum czytałam "Medaliony" Nałkowskiej i tam było opisane jak z więźniów obozów, a dokładniej ich tłuszczu robiono mydło. Od tamtej pory wszystkie książce o tej tematyce kojarzą mi się właśnie z tym. Zawszę się przy nich zastanawiam jakim cudem to było możliwe i to nie ze względów technicznych ale etycznych. Szczególnie, kiedy w wielu przypadkach okazuje się, że tacy zbrodniarze później chodzili bezkarni po ziemi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi brutalnie, ale rówocześnie jest to bardzo interesująca mnie tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi ciekawie, jak ją spotkam to byc może kupię. A ze swojej strony polecam 'Pięć lat kacetu' Grzesiuka, jeśli nie czytałaś oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To przeraża, ale i jednocześnie uświadamia nam, że nie potrafimy docenić tego, co mamy. Trzeba mieć tylko nadzieję, że nie powrócą tamte czasy...

    OdpowiedzUsuń
  6. To coś dla mnie. Może to przerażajace ale interesuja mnie takie książki. Ciekawe czy znajde to na pdf żeby móc czytać na komórce

    OdpowiedzUsuń
  7. koniecznie muszę przeczytać, bo bardzo interesuje mnie taka tematyka.

    OdpowiedzUsuń