sobota, 7 kwietnia 2012

Śniadanie u Tiffany'ego

Od dawna nosiłam się z zamiarem przeczytania Śniadania u Tiffany'ego autorstwa Trumana Capote. Kiedy w końcu egzemplarz tej książki trafił w moje ręce byłam zdziwiona, że w rzeczywistości to tak krótka nowelka, w sam raz na jeden wieczór. Nie miałam okazji obejrzeć kultowego wręcz filmu na jej podstawie, jednak teraz myślę, że nawet dobrze wyszło. Wątpliwą stratą jest uniknięcie kontaktu z jedną z najbardziej irytujących postaci literackich, z jakimi miałam styczność do tej pory. Brionny z Pokuty dalej jest na miejscu nr 1 pod tym względem, jednak rośnie jej silna konkurencja. 

www.empik.com
Główna bohaterka, Holly Golightly, to ni mniej ni więcej tylko małomiasteczkowa dziewczyna, która wieku 14lat wyrwała się z prowincji to wielkiego miasta. Ze względu na swoje niebanalne piękno oraz mocno zmanierowane zachowanie zyskiwała sobie coraz to nowych adoratorów, dostając się w ten sposób na sam szczyt nowojorskiej śmietanki towarzyskiej. Jako dziewczyna do towarzystwa zarabia na "wychodzeniu do toalety" z różnymi osobnikami płci męskiej, dorabia sobie na boku jako kontakt między osadzonym w więzieniu mężczyzną zaangażowanym w narkobiznes.  A w tym wszystkim zachowuje się jak rozkapryszona nastolatka, której największym celem jest mieć tyle pieniędzy, żeby móc zjeść śniadanie u Tiffany'ego.

Poznajemy ją z perspektywy jej sąsiada, który podobnie jak wielu innych zadurzonych w niej mężczyzn całkowicie traci poczucie męskości i gra dokładnie tak jak ona mu zagra. Czasem próbuje ją doprowadzić do porządku, jednak zazwyczaj brakowało mu "jaj", żeby postawić na swoim. 

Szczerze nie wiem, czym tu się zachwycać. Dla mnie ta książka to jedna z wielu, które nie wywarły na mnie żadnego wrażenia, jedynie zniechęciły mnie do obejrzenia filmu. Dodam też, że podczas lektury Holly, którą sobie wyobrażałam wyglądała zupełnie inaczej niż Adurey Hepburn, która na zawsze pozostanie kojarzona z Tiffanym.

Na koniec pozwolę sobie odesłać Was do fragmentu ekranizacji (który nieco różni się od wersji książkowej) jednak  doskonale obrazuje główną bohaterkę książki. Poniżej możecie zobaczyć jak potraktowała swojego kota, o którym zawsze mówiła, "że nie należy do niej, tylko po prostu ich ścieżki chwilowo się przecięły". 



No i jak jej nie lubić? ;)

4 komentarze:

  1. A mnie mimo wszystko zaciekawiłaś tą książką :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie czytałam książki, ani nie widziałam filmu

    przypomniałam sobie za to, że kiedyś ktoś zostawił w hotelu "Wyznania zakupoholiczki" i z nudów przeczytałam.
    OMG, tragedia, książka była strasznie infantylna, a główna bohaterka (imienia już nie pamiętam) strasznie, strasznie irytująca. film wcale nie lepszy...

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie bardziej spodobał się film;)

    OdpowiedzUsuń