środa, 25 lipca 2012

Siódmy M

Dziś chciałabym w dosłownie kilku zdaniach opisać Wam ostatnią powieść, którą przeczytałam. Siódmy M autorstwa Francisci Solar to chilijski kryminał, którego akcja toczy się w miejscowości nieistniejącej na żadnej mapie. Zamieszkują ją Niemcy przybyli do Chile jeszcze przez zakończeniem II wojny światowej, obecnie zapomniani przez swoją ojczyznę i zupełnie pominięci przez nowy kraj, który bynajmniej nie okazał się być ich ziemią obiecaną. 

www.empik.com
Miejscowością tą, Puerto Fake, zainteresują się organy władzy, gdy w pewnym momencie dojdzie w niej do serii samobójstw. Jak to w podrzędnych kryminałach bywa, do sprawy (zupełnie z przypadku) zostaną wysłane dwie osoby, które mają do siebie bardzo antagonistyczny stosunek, młoda pani patolog oraz śledczy. Na doczepkę pojedzie z nimi zbadać tę sprawę przyjaciel dziewczyny, fotograf specjalizujący się w fotografowaniu zwłok (sic!).

Napisanie czegoś więcej o fabule zepsułoby całą radość z czytania. Zagadka, bardzo głęboko siedząca w tematyce II wojny światowej była jedynym powodem, dla którego czytałam tę książkę dalej. Bohaterowie byli mocno irytujący, dziecinnie nakreśleni, jednak ciekawiło mnie co, jak i dlaczego. Myślę, że w tym właśnie tkwi sukces takich powieści, a nie w głębokich portretach psychologicznych. 

Książka ta jest dobrą lekturą na jeden wieczór, o historii tej jednak szybko zapomnę. Podobno jest to pierwsza część trylogii, jednak nie wiem czy mam ochotę sięgać po kolejne jej części. Ot taki letni zabijacz czasu ;)

środa, 18 lipca 2012

Telefrenia

Ostatnio w moje ręce szczęśliwie trafił wielki worek wypełniony książkami, ucieszyłam się tym bardziej, że były to książki, po które sama z pewnością bym nie sięgnęła. Na pierwszy ogień poszła Telefrenia Edwarda Redlińskiego, znanego przede wszystkim z Konopielki.

Wystarczyło mi kilka godzin na przeczytanie całej książki i to nie dlatego, że była ona tak cienka. Dawno nic tak mocno nie przykuło mojej uwagi. To coś zupełnie innego, niż to, do czego przywykłam zakopując się po samą szyję w klasyce literatury, posługując się słownictwem z książki można by powiedzieć inna koleina. Z jednej strony książka traktuje o uzależnieniach i samych uzależnionych, którzy uzależniają się od uzależniania. Z drugiej ukazuje konflikt jaki narasta między pokoleniem rodziców, którzy przeżyli komunę oraz ich dorosłych dzieci, które komunę ledwo pamiętają. Wszystko to na przykładzie Andrzeja Kmicica, byłego męża Aleksandry Billewiczówny (sic!) oraz jego syna, Karola, który pragnie zmienić swoje nazwisko na Wojtyła. Choć wszystko jest tu mocno pomieszane i czasem trudno się odnaleźć, to mimo wszystko książka jest rewelacyjna z jednego, prostego powodu- jest prawdziwa. Wszystko to, co w pełen ironii sposób zostało w niej opisane, obserwujemy w naszym życiu codziennym, to klasyczny przykład nastawienia zwierciadła, w którym wszystko krzywo się odbija. 


niedziela, 15 lipca 2012

Opowiadania, Edgar Allan Poe

Od razu zacznę od tego, że jestem zawiedziona tą książką. Przyznam, że trochę spontanicznie zdecydowałam się na zakup Opowiadań Egdara Allana Poe i jakoś automatycznie nasunęła mi się myśl, że kupuję zbiór opowiadań w których dominuje horror, bo właśnie na takie miałam ochotę. Niestety, w tym miejscu pokarało mnie za moją ignorancję i niewiedzę, ponieważ trafiłam na zbiór opowiadań, które śmiało można by nazwać dekadenckimi,  o mocno surrealistycznym zabarwieniu. 

www.zielonasowa.pl
Zdecydowanie nie jest to jedna z tych książek, które można czytać od niechcenia, dla zabicia czasu. Nie jest to też jedna z tych książek, które wciągają nas, że nie można zasnąć przed końcem lektury. Jest to książka wymagająca, każde opowiadanie do siebie łudząco podobne i jeśli przeczyta się więcej niż dwa na raz, to można się mocno pogubić. Irytowały mnie powtarzające się motywy i to, że w trzech opowiadaniach pod rząd zakopano kogoś żywcem, czy mężczyzna opisywał swoją miłość, do ukochanej, której duch nawiedzał go po jej śmierci. 

Owszem, znajdziemy tu sporo makabrycznych scen, jednak autor o wiele więcej miejsca poświęca na ekspresjonistyczne kreowanie portretów psychologicznych swoich postaci, co często jest zupełnie zbyteczne gdy idzie o samą fabułę opowiadania. 

Cóż, nie kupiłam tego co chciałam, wynudziłam się mocno podczas lektury, której raczej nie polecam, chyba, że ktoś lubi takie klimaty. Ja z podkulonym ogonem wrócę do sprawdzonego i mojego ulubionego horroru, jakim jest Dracula