czwartek, 19 kwietnia 2012

Dziwne losy Jane Eyre

Po Jane Eyre autorstwa pani Charlotte Bronte  miałam ochotę sięgnąć już od dawna. Wielokrotnie wspominałam, że lubię angielskie powieści utrzymane w wiktoriańskim stylu (wystarczy spojrzeć na to, jak często pojawia się tutaj Jane Austen ;)). Książkę możecie odnaleźć również pod tytułem Dziwne losy Jane Eyre, jest to tylko kwestia tego, na które wydanie traficie. 

www.alejka.pl
Książka składa się z trzech tomów, które bogato opisują historię Jane. Poznajemy ją jako małą dziewczynkę, która nie miała łatwego startu. Sierota, poniżana przez krewnych, którzy poniekąd zostali zmuszeni do przejęcia pieczy nad nią, praktycznie od razu wzbudza w czytelniku współczucie. To jak niesamowicie niesprawiedliwie obchodzi się z nią życie dosłownie kuje w serce te bardziej wrażliwe czytelniczki. Z domu, w którym jest całkowicie pozbawiona miłości, która jest przecież tak potrzebna dorastającej dziewczynce, zostaje oddelegowana do szkoły katolickiej o bardzo ostrym rygorze, aż chce się powiedzieć, że trafiła z deszczu pod rynnę.

Jak łatwo się domyślić, fortuna kołem się toczy i dzięki swojej ciężkiej pracy Jane wypracowuje sobie pewną pozycję, z dziewczynki przemienia się w kobietę i dosięgają ją problemy typowe dla tego okresu w życiu. Pojawia się mężczyzna, nawet dwóch, jednak co dla mnie jest niesamowite biorąc pod uwagę czasy, w których książka została wydana, Jane chce być przede wszystkim niezależna. Tak, tak, w tej książce znajdziemy wiele feministycznych przesłanek, choć nigdy nie określiłabym jej mianem manifestu ;) 

Jane początkowo wzbudziła moje współczucie, które z każdą stroną przemieniało się w sympatię. Choć nie zgadzam się z jej wszystkimi wyborami czy motywacjami to i tak uważam ją za postać wybitnie postępową. Jeżeli uważacie, że powieści Jane Austen są zbyt nudne, choć klimaty angielskiej klasyki przypadły Wam do gustu jestem pewna, że ta pozycja będzie w sam raz. Choć nie mamy się co liczyć na akcję niczym w Jamesie Bondzie, to i tak trudno się od tej książki oderwać. Cieszę się, że ją trafiłam, malownicze opisy do tej pory kołaczą mi w głowie ;) Z racji tego, że czuję niedosyt sięgnęłam od razu po Wichrowe Wzgórza (przypomniałam sobie o tej książce oglądając trailera w kinie ;)), których autorką jest siostra pani Bronte, Emily. 

środa, 18 kwietnia 2012

Rozważna i Romantyczna - ble ble ble

          Kolejna książka Jane Austen. Mam ich trochę i bardzo chcę je przeczytać, ale coraz mniej mnie do nich ciągnie. Mansfield Park, oraz Dumę i Uprzedzenie przeczytałam 7-8 lat temu i byłam zachwycona. Jednak teraz, gdy wróciłam do tej autorki jakoś nie jestem zadowolona. Emma mnie nudziła, a Rozważna i Romantyczna nudziła mnie do kwadratu. Może też nudzą mnie już dosyć przewidywalne sytuacje, które się w książkach Austen przewijają.

     Eleonora i Marianna to dwie siostry, których sytuacja majątkowa zmienia się na gorsze po śmierci ojca, który niemal cały majątek przekazuje swojemu synowi z pierwszego małżeństwa. Razem z matką przenoszą się do małego domku i tam w miarę zadowolone z życia sobie mieszkają. Pewnego dnia siostry ratuje z opresji John Willoughby i razem z Marianną zaczynają stanowić parę. Wszyscy oczekują, a niektórzy podejrzewają, że są już zaręczeni. Ale któregoś dnia John wyjeżdża, nie zapowiadając rychłego powrotu, co łamie serce Mariannie, ale jej nadzieje nie słabną. O zamiarach Willoughby'ego panny dowiadują się w czasie wycieczki do Londynu, odkrywają jakim jest człowiekiem, co sprawia, że Marianna słabnie na duszy i ciele, nie może pogodzić się z tym co ją spotkało. O reszcie musicie przeczytać same. Opowieść bazuje na siostrach, które są od siebie zupełnie różne: Eleonora jest starsza i bardzo opanowana, a Marianna emocjonalna. Ich reakcje w opisanych w książce sytuacjach bardzo się różnią, ale ich nie dzielą.
          Kosodrzewina przeczytała tę książkę przede mną, jej recenzję możecie znaleźć TUTAJ. Czy polecam tę książkę? Jeśli nigdy nie czytałyście książek Austen to tak. Jeśli kochacie te klimaty to tak. Jeśli nie do końca jesteście zainteresowane tematem to nie ;p

sobota, 7 kwietnia 2012

Śniadanie u Tiffany'ego

Od dawna nosiłam się z zamiarem przeczytania Śniadania u Tiffany'ego autorstwa Trumana Capote. Kiedy w końcu egzemplarz tej książki trafił w moje ręce byłam zdziwiona, że w rzeczywistości to tak krótka nowelka, w sam raz na jeden wieczór. Nie miałam okazji obejrzeć kultowego wręcz filmu na jej podstawie, jednak teraz myślę, że nawet dobrze wyszło. Wątpliwą stratą jest uniknięcie kontaktu z jedną z najbardziej irytujących postaci literackich, z jakimi miałam styczność do tej pory. Brionny z Pokuty dalej jest na miejscu nr 1 pod tym względem, jednak rośnie jej silna konkurencja. 

www.empik.com
Główna bohaterka, Holly Golightly, to ni mniej ni więcej tylko małomiasteczkowa dziewczyna, która wieku 14lat wyrwała się z prowincji to wielkiego miasta. Ze względu na swoje niebanalne piękno oraz mocno zmanierowane zachowanie zyskiwała sobie coraz to nowych adoratorów, dostając się w ten sposób na sam szczyt nowojorskiej śmietanki towarzyskiej. Jako dziewczyna do towarzystwa zarabia na "wychodzeniu do toalety" z różnymi osobnikami płci męskiej, dorabia sobie na boku jako kontakt między osadzonym w więzieniu mężczyzną zaangażowanym w narkobiznes.  A w tym wszystkim zachowuje się jak rozkapryszona nastolatka, której największym celem jest mieć tyle pieniędzy, żeby móc zjeść śniadanie u Tiffany'ego.

Poznajemy ją z perspektywy jej sąsiada, który podobnie jak wielu innych zadurzonych w niej mężczyzn całkowicie traci poczucie męskości i gra dokładnie tak jak ona mu zagra. Czasem próbuje ją doprowadzić do porządku, jednak zazwyczaj brakowało mu "jaj", żeby postawić na swoim. 

Szczerze nie wiem, czym tu się zachwycać. Dla mnie ta książka to jedna z wielu, które nie wywarły na mnie żadnego wrażenia, jedynie zniechęciły mnie do obejrzenia filmu. Dodam też, że podczas lektury Holly, którą sobie wyobrażałam wyglądała zupełnie inaczej niż Adurey Hepburn, która na zawsze pozostanie kojarzona z Tiffanym.

Na koniec pozwolę sobie odesłać Was do fragmentu ekranizacji (który nieco różni się od wersji książkowej) jednak  doskonale obrazuje główną bohaterkę książki. Poniżej możecie zobaczyć jak potraktowała swojego kota, o którym zawsze mówiła, "że nie należy do niej, tylko po prostu ich ścieżki chwilowo się przecięły". 



No i jak jej nie lubić? ;)